Istnieje życie po śmierci. 3. Mamy przeszłe wcielenia, a to, co robiliśmy kiedyś, ma wpływ na tu i teraz. 4. Wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni, bo jesteśmy stworzeni z tej samej energii. reklama. 5. Istnieją boskie istoty, które wskazują nam drogę. 6. Poniżej znajduje się przewodnik krok po kroku, który odpowie na niektóre z tych pytań. Krok 1: Rozpoznaj stratę i pozwól sobie na żałobę. Krok 2: Porozmawiaj z przyjaciółmi i rodziną. Krok 3: W razie potrzeby poszukaj pomocy profesjonalisty. Krok 4: Szanuj śmierć swojego zwierzaka. Ludzie twierdzą, że niebo istnieje naprawdę. Nie ma powodu, by nie wierzyć tym, którzy przeżyli doświadczenia z pogranicza życia i śmierci. Colton Burpo, kilkulatek, który przeżył śmierć kliniczną, w taki sposób opisuje to, co zobaczył po drugiej stronie: Rewelacje na temat swojej rzekomej wizyty w niebie Colton zaczął Żydzi nie mają jednego poglądu i dogmatu opisującego życie po śmierci, wiele zależy od konkretnej szkoły rabinackiej. Wspólna jest wiara w nieśmiertelną duszę oraz ogólna zgoda co do 3.3K views, 38 likes, 15 loves, 1 comments, 13 shares, Facebook Watch Videos from Wydawnictwo WAM: Czym jest śmierć? Jak wygląda niebo? Czy po śmierci Poznań kilka dni po tragicznej śmierci 5-letniego Maurycego zdecydował uhonorować zmarłego chłopca. Dodatkowo w pewnym momencie w niebo poleciały balony. Oto jak wygląda ranking bjhGE. Jak jest w niebie? Styl stworzył niesamowity, kolorowy, wesoły świat, z pięknymi krajobrazami i wieloma rozrywkami i powodami do śmiechu i radości. Czy ten Bóg, który stworzył miejsce, w którym czujemy się tak dobrze, mógłby przygotować dla ludzi zbawionych coś nudnego i bezbarwnego na całą wieczność?Biblia opisuje niebo w następujący sposób (fragmenty Obj. 21 rozdział) „I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; samo miasto zaś ze szczerego złota, podobnego do czystego szkła.“. Niebo można wyobrażać sobie jako ulepszoną wersję życia na ziemi. Powyższy fragment Bożego Słowa mówi o tym czego w niebie nie będzie. Po odwróceniu tych słów czytamy, że życie będzie trwało w radości, nieśmiertelności, pocieszeniu, spokoju i beztrosce. Fragment wspomina też o mieście, czyli strukturze znanej z ziemi, co świadczy o tym, że pewne elementy znane człowiekowi z pierwszego życia, pojawią się również w tym jest w niebie? Uczta Baranka.„Weselmy się i radujmy się, i oddajmy mu chwałę, gdyż nastało wesele Baranka“ (Obj. 19:7). „Pan Zastępów wyprawi wszystkim ludom na tej górze ucztę z tłustych potraw, ucztę z wystałych win, z tłustych potraw ze szpikiem, ze starych dobrze wystałych win. I zniszczy na tej górze zasłonę, rozpostartą nad wszystkimi ludami, i przykrycie, rozciągnięte nad wszystkimi narodami.” (Izajasza 25:6-7). „Nie będę pił odtąd z tego owocu winorośli aż do owego dnia, gdy go będę pił z wami na nowo w Królestwie Ojca mego.“ (Mat. 26:29).Kolejne trzy fragmenty mówią o uczcie, która czeka zbawionych. Po raz kolejny mowa jest o pokarmach i napojach, które dobrze znamy i kojarzymy z czymś przyjemnym. Niebo jest więc miejscem, w którym będziemy się dobrze czuli. Nie jest to coś oderwanego od naszej rzeczywistości, gdzie bylibyśmy nieszczęśliwi, zagubieni, lub znudzeni. To co mamy na ziemi, będzie również i w niebie, z tym wyjątkiem, że tam nie będzie nic nieczystego.© 2013-2022 Daniel Dąbrowski Crystal McVea opisuje swoje pozaziemskie doświadczenie. Jako dziecko była molestowana. To trwało do 12. roku życia. Gdy miała osiem lat, przyjęła Jezusa do swojego życia i została ochrzczona. Miała nadzieję, że oczyści ją to od wstydu. Wciąż była jednak molestowana. Zaczęła od Niego odchodzić. Gdy była nastolatką miała problemy z narkotykami i alkoholem. Była też rozwiązła. Kiedy miała 21 lat, była już rozwiedziona. Miała dwójkę dzieci. Mając 28 lat, poślubiła swego obecnego męża i urodziły im się bliźnięta. - Przez całe życie wątpiłam. Chodziłam do kościoła. Zawsze chciałam wierzyć, że Bóg jest realny. Nigdy nie przestałam do Niego mówić, ale pewne rzeczy przytrafiły mi się, gdy byłam dzieckiem, a jako nastolatka podjęłam pewne decyzje i nie mogłam zobaczyć, gdzie On jest. Zdecydowałam, że są dwie możliwości - jedna, że istnieje, ale mnie nie kocha, bo mnie nie chronił. I druga - że nie jest realny. Obie były złe - tłumaczy kobieta. W swojej książce "Waking Up In Heaven" (Obudziłam się w niebie) kobieta pisze, że w 2009 roku chorowała na zapalenie trzustki. Wzięła zbyt dużo leków przeciwbólowych, których nie przyjął jej organizm. 10 grudnia umarła w szpitalu po tym, jak zatrzymał się jej oddech i serce. W stanie śmierci pozostawała przez dziewięć minut. Twierdzi, że gdy otworzyła oczy na tamtym świecie, zrozumiała, że jest w niebie. - Pamiętam niemal każdy szczegół. Pamiętam, jak byłam w łóżku. Moja mama była przy mnie. Zaczęłam odpływać. Pamiętam, że gdy zamknęłam oczy na tym łóżku i je później otworzyłam, stałam w najpiękniejszym tunelu światła, jaki mogłabym opisać. Stanęłam przed Stwórcą nie tylko wszechświata, ale Stwórcą mnie samej. Nie chciałam opuszczać tego miejsca - opisuje. - Miałam wtedy już czwórkę dzieci. Dwoje z nich to bliźnięta. Miały tylko 10 miesięcy. Dla mamy naprawdę nie ma niczego, co kochałoby się bardziej. Ale kiedy pokazał mi je i zapytał czy chcę do nich wrócić czy zostać z Nim, wybrałam Jego - tłumaczy. McVea opisała też, że zanim Bóg posłał ją z powrotem na ziemię, uzdrowił ją z dawnego wstydu i ran. - Od bodajże trzeciego roku życia aż po dzień, w którym umarłam, miałam straszne tajemnice, wstydziłam się. Nazywam to łańcuchami - emocjonalnymi i duchowymi. Kiedy stałam przed Nim przez te kilka minut, On te łańcuchy złamał i uwolnił mnie od wstydu, który czułam przez całe życia. Nie wiem, jak inaczej to opisać. On mnie uwolnił - mówi Crystal. McVea mówi, że to, co zobaczyła i robiła w czasie, gdy była poza ziemią, było niezgłębione i wykraczało poza jej ludzkie zmysły. - Byłam osobą wątpiącą. Wiem, co to znaczy nie wierzyć w Jego istnienie i w to, że jest miejsce, do którego idzie się po śmierci. Teraz chcę wszystkim powiedzieć, że to jest realne - mówi. Wiedziała, że spotkała Boga i rozmawiała z Nim w sposób, jakiego nigdy nie mogłaby doświadczyć w ludzkim ciele. - Nie potrafię znaleźć ludzkich słów, by opisać to, czego doświadczyłam, będąc tam. Byli tam aniołowie, Bóg. Upadłam przed Nim na kolana. To było doskonałe, piękne, niesamowite. Ale nawet te słowa nie mogą opisać tego, co wiedziałam - mówi Crystal. Zapytana o to, jak Bóg wyglądał, odpowiedziała: "Widziałam ogromną światłość. Mogłam ją poczuć, dotknąć, posmakować, usłyszeć, powąchać. Czułam się nie jakbym miała pięć zmysłów, a pięćset. Nie widziałam ludzkiego kształtu czy twarzy. Widziałam tylko Jego obecność, czułam Go i słyszałam". Bóg komunikował się z nią w języku, który nie wymagał słów. - Przez cały czas, gdy tam byłam, porozumiewaliśmy się. Nie słowami, bez wysiłku - mówi McVea. Twierdzi, że Bóg dwukrotnie postawił tam przed nią wybór - mogła zostać z Nim albo wrócić na ziemię. Dwukrotnie odpowiedziała, że woli zostać z Nim. Wróciła do swojego ziemskiego ciała, bo chciała powiedzieć swojej mamie, że wszystko jest dobrze. Uspokoiła ją i opowiedziała, czego doświadczyła. Szpital opuściła osiem dni później. McVea niesie teraz światu przesłanie. - Moje życie całkowicie się zmieniło. Osoba, która umarła w tamtym szpitalnym pokoju, nie była tą samą, która wróciła. Teraz wiem, że istnieje Bóg, który nas kocha, Ojciec, który naprawdę nas słucha. Żyję dla Niego. Nie lubię publicznie przemawiać. To zabawne, ale do tego mnie właśnie posłał. Moje przesłanie jest proste - skoro mógł uwolnić kogoś takiego, jak ja i kochać mnie, to kocha nas wszystkich. On jest realny. Nie musisz umrzeć, żeby ci się objawił. Nie ma niczego, co byś zrobił, co by oddzieliło cię od Jego miłości - powiedziała. Udostępnij Źródło: Christian Post, CBN News, Fox News Bestia W pewnym momencie znalazłem się nad brzegiem morza. Był przepiękny zachód słońca i piękna, potężna tarcza słoneczna. Wyglądało to tak (i usłyszałem też taki przekaz), jakby miało być 20 minut przed zachodem słońca. Niebo było czyste, a kolory niesamowite. Patrzyłem na słońce, a ono mnie w ogóle nie raziło. Byłem otoczony duszami, które dostały się do nieba. Zrozumiałem, że mój ojciec również był w niebie. Kiedy patrzałem na światło i niebo, nagle na niebie i na słońcu pokazała się chmurka, która zaczęła się powiększać. Była ona najpierw biała, ale z czasem, gdy urosła, przekształciła się w czarną chmurę, zupełnie jak przerażające tornado. Chmura ta zaczęła pędzić w moją stronę. Czułem, że mam na nią patrzeć. Nie odczuwałem przy tym żadnego strachu ani lęku. Bo mimo iż byłem sam, to byłem otoczony tym światłem i ono się jakby do mnie zawężało. Znajdowałem się w czymś w rodzaju klatki, pomieszczenia nie do przeniknięcia. Po chwili owa chmura przeobraziła się w przerażającą wizję bestii – szatana. Była to straszliwa bestia o ludzko-zwierzęcych formach. Widziałem w swoim życiu różne obrazy mistyków – niemalarzy – którzy przedstawiali demona, ale nigdy nie widziałem tak strasznego, pełnego grozy obrazu jak ten. Przerażający jednak wcale nie był wygląd bestii, ale nienawiść, jaka od niej zionęła. Wyjący, ryczący demon wykrzykiwał okropne, przerażające przekleństwa i zbliżał się do mnie. Wówczas jeden ze stojących przy mnie aniołów rzekł do mnie: „Tylko patrz”. Stałem więc, niczego się nie lękając, bo wiedziałem, że owa bestia nic mi nie zrobi. Było to doświadczenie nienawiści, którą zionie szatan. Wiedziałem, że on mnie nienawidzi. Rzucał wobec mnie przekleństwa i mówił, że zrobi wszystko, żebym został wyrwany ze światła do piekła! Tak bardzo mnie nienawidzi z dwóch powodów. Po pierwsze – jestem kapłanem, a po drugie – chce się zemścić na mnie za dusze, które mnie otaczały, a które pomogłem Bogu zbawić. Tak bardzo szatan nienawidzi kapłanów i nienawidzi też, kiedy się modlimy i ofiarowujemy swoje cierpienia za nawrócenie grzeszników oraz za zbawienie ludzi. Bo jest to wyrywanie dusz z rąk szatana i oddawanie ich Bogu. Każda modlitwa za grzeszników, każde cierpienie, każda przyjęta Komunia św. ma zbawczą moc, kiedy jest ofiarowywana ze względu na Bożą miłość. I za to nas szatan nienawidzi i prześladuje – robi wszystko, by zniechęcić nas do modlitwy i oderwać od Boga, byśmy się nie spowiadali, byśmy nie chodzili do kościoła i byśmy nie czynili dobra. Demonowi chodzi o to, żebyśmy się zamknęli w swoim egoizmie i konformizmie. I przyszedł moment, że bestia chciała się wbić w ścianę światła, którą byłem otoczony. I usłyszałem: „Odmów modlitwę!”. I od razu wiedziałem, jaką modlitwę miałem odmówić. W tym największym odczuciu nienawiści ze strony Złego zacząłem mówić: „Dla Jego bolesnej Męki – miej miłosierdzie dla mnie!”. To były słowa Koronki do miłosierdzia Bożego, ale nieco zmienione, gdyż ja już się znajdowałem po „tamtej stronie”. Moja dusza była przy Bogu i nie przebywałem już między ludźmi. Modlitwę tę razem ze mną odmawiał mój Anioł Stróż, który stał obok mnie. I w tym momencie, w którym wypowiedziałem te słowa, bestia (czyli szatan) zaryczała tak mocno, jakby cały świat się rozrywał – to było przeraźliwe wycie, jakby jakaś bomba atomowa rozrywała świat! I bestia momentalnie się zwinęła i – tak szybko, jak przyszła – powróciła do tej chmurki nad słońcem, i zniknęła. I usłyszałem słowa: „Dałem ci poznać moc Mojego miłosierdzia. Kiedy dusza wzywa Mojego miłosierdzia, szatan staje się bezsilny. Taka jest moc Mojego miłosierdzia. To zostało wam przekazane w Koronce do miłosierdzia Bożego. Dałem ci poznać tę moc, jedno wezwanie wystarczy, aby szatan odstąpił”. Czyściec Czyściec jest samotnością lub jest ciemnością – w zależności od tego, w jakim stanie grzechu ludzie, którzy do niego trafiają, się znajdują. Czyściec jest wielkim cierpieniem. Niektóre pokłady czyśćca niczym się nie różnią od piekła. Z tą tylko różnicą, że z czyśćca jest nadzieja na wyjście na końcu czasów. Na sądzie ostatecznym dusza wyjdzie z czyśćca i będzie zbawiona w niebie. Z piekła natomiast nie ma już nadziei na wyjście, gdyż piekło jest wieczne. Niektórzy ludzie zostają uratowani. Weszli do czyśćca dzięki jakiemuś dobremu czynowi lub dzięki modlitwie. To sakramenty chrztu św. i Komunii św. wyciskają na duszy takie piętno. Do piekła pójdzie ten, kto w chwili śmierci zaprze się Boga i odrzuci Boże miłosierdzie. Bo Bóg do końca, do ostatniego momentu, daje możliwość zbawienia. Choćby nie wiem jak wielki był grzesznik i jak straszne by były grzechy przez niego popełnione, to do ostatniej chwili życia może się on zbawić. Idzie na potępienie ten, kto w tym momencie całkowicie odrzuci Boga. Miałem możliwość rozmawiania i otrzymania daru poznania, czym jest czyściec i jak w nim cierpią dwie osoby z mojej rodziny. Jedna z nich mi powiedziała: „Walczcie o niebo, mów o czyśćcu, mów o tym w kazaniach!”. Jeden z kapłanów przekazał mi to, co mam mówić. Żałował, że on sam o tym nie mówił, i że poprzez złe wybory zmarnował swoje życie. Podkreślał, jak bardzo wdzięczne są nam dusze czyśćcowe za każdą modlitwę. Jednakże zwrócił też uwagę na fakt, iż modlitwy te oraz ofiarowywane w ich intencji Msze św. w takim stopniu im pomagają, w jakim oni sami je cenili za swego życia. To jest niesamowite przeżycie – dusze czyśćcowe wiedzą, kto się za nie modli, ale same sobie, niestety, pomóc nie mogą. Msza św. jest największą potęgą! Dusza czyśćcowa, zbliżając się coraz bardziej do nieba, odczuwa coraz więcej światła i coraz więcej widzi – widzi perspektywę nieba. W czyśćcu panuje straszna tęsknota za Bogiem. Tęsknota ta powoduje przenikliwy ból. Panuje tam niesamowity ból z powodu wszystkich utraconych okazji, kiedy mogliśmy być na Mszy św., kiedy mogliśmy przyjąć Komunię św., kiedy mogliśmy odmówić modlitwę lub uczynić coś dobrego. Ból ten stanowi żal zmarnowanych okazji do dobrego… Każdego dnia Matka Boża odwiedza dusze w czyśćcu – tam nie ma poczucia czasu. Każde odwiedziny Matki Bożej są dla każdej duszy czyśćcowej wielką ulgą. Największą ulgę w cierpieniach dusze te mają w maryjne święta. Najwięcej dusz wychodzi z czyśćca do nieba w dzień Bożego Narodzenia, bo Jezus zszedł na ziemię właśnie po to, by zbawiać. Również dzień Wszystkich Świętych jest dniem takiej wielkiej „amnestii”. Powrót na ziemię Cały czas tęskniłem za niebem, gdyż w oddali widziałem tę światłość oraz skrawki tego niebiańskiego życia, które bardzo mnie pociągało. Bardzo już chciałem tam wejść. I w tym momencie ukazał mi się Pan Jezus w ludzkiej, cielesnej postaci. Chciałem Go zapytać, kiedy będę mógł wejść do nieba. Wiedziałem, że to wszystko było łaską i że ja na to nie zasługiwałem, jednakże wiedziałem też, że moje wyznanie wiary oraz moja prośba o miłosierdzie nie były bez znaczenia. Odczuwałem wielką tęsknotę, żeby wejść do nieba! I wtedy usłyszałem takie słowa: „Posyłam cię z powrotem na ziemię”. Ja zaś zacząłem coś w rodzaju dysputy z Panem Jezusem, gdyż nie chciałem wracać na ziemię – tak dobrze mi tam było! Pan Jezus zaś rzekł: „Tak – wiem, że tu chcesz być, bo Ja tego też pragnę, abyś tu był ze Mną jak najszybciej. Bo pragnę, aby każda dusza ze Mną była tutaj szczęśliwa i była ze Mną jak najszybciej, ale twoja misja na ziemi jeszcze nie jest wypełniona. Jeszcze musisz wiele cierpieć, wiele się modlić i wiele kochać, aby wiele dusz do Mnie przyprowadzić”. Pan Jezus ma niesamowitą czułość i delikatność, która jest nie do opisania! Ja zaś na to odpowiedziałem: „Nie!”. Pan Jezus więc kontynuował: „Jeszcze wróć i mów o tym, co widziałeś. Mów wszystkim, jak bardzo kocham każdą duszę. Mów wszystkim, jak bardzo tęsknię za każdą duszą, aby była szczęśliwa i była we Mnie zatopiona. Mów wszystkim, że czekam na każdego. Mów wszystkim, że Mnie na ziemi mogą spotkać żywego i prawdziwego. Tak jak ty teraz tu widzisz Mnie – tak samo na ziemi każdy Mnie może spotkać w Komunii św. We Mszy św. czekam na was wszystkich. Kiedy kapłan podnosi w konsekracji Hostię, nie skłaniajcie głów, nie zamykajcie oczu, ale patrzcie na Mnie! Bo Ja z tej Hostii patrzę na was, patrzę na wasze życie, widzę was, patrzę na was z miłością i z miłości przychodzę do tych, którzy z miłością Mnie przyjmują, aby napełnić swoją duszę Moją miłością i mocą do walki ze złem. Mów o tym!”. Halucynacje? Po tej końcowej rozmowie z Panem Jezusem, w której odesłał mnie z powrotem na ziemię, usłyszałem słowo: „Wstań!”. Poczułem w tym momencie grunt pod nogami; czułem, że powróciły moje zmysły, wróciło poczucie mojego ciała. Czułem, że jestem na dnie wody, i zastanawiałem się, jak ja się teraz dostanę do brzegu, skoro jestem na dnie oceanu! I usłyszałem słowa: „Wyprostuj się!”. Wyprostowałem się więc i moja głowa wynurzyła się z wody. Byłem zanurzony do wysokości brody. Następnie usłyszałem: „Wyjdź z wody!”. Zacząłem się więc kierować w stronę brzegu i wyszedłem dokładnie w tym samym miejscu, w którym wszedłem do wody. Było to fizycznie niemożliwe, gdyż cały czas trwał odpływ! Powróciłem do życia, bo tak chciał Bóg. Ani przez chwilę nie odczuwałem zmęczenia, nie miałem też uczucia duszenia się czy łapania powietrza. Było to tak, jakbym się po prostu na moment zanurzył i wyszedł z wody – nic więcej! Kiedy wyszedłem na brzeg, usłyszałem: „Usiądź!”. Siadłem więc na piasku, spojrzałem w kierunku wody i zacząłem się zastanawiać. Powróciła mi pamięć. I zadałem sobie przejmujące pytanie: „Co to było?”. Zacząłem znowu wszystko widzieć tak jakby na filmie. Miałem widzenie jak gdyby w dwóch wymiarach – jakbym w tym znowu uczestniczył, a z drugiej strony – jakbym to wszystko obserwował z góry. To było niesamowite! Widziałem cały przebieg zdarzeń od momentu swojego zanurzenia, przez tonięcie aż po wyjście z wody. I znowu zacząłem się zastanawiać: „Co to było? Czy to jest prawdziwe, czy może jakaś halucynacja?”. Anioł I usłyszałem w duchu: „Spójrz – ktoś idzie do ciebie”. Spojrzałem i zobaczyłem mężczyznę w średnim wieku, który szedł w pewnej odległości ode mnie. Miał jasne, dosyć długie, lokowane włosy, był ubrany w koszulkę w ładnych, pastelowych kolorach i niósł ze sobą książkę. Szedł dalej, podniósł rękę i pozdrowił mnie: „Witaj!”. Przywitałem go, po czym rozpoczęliśmy rozmowę. Zapytał mnie: „Jak się czujesz?”. Odpowiedziałem: „Dobrze”. „Na pewno dobrze?”. Odparłem: „Dobrze”. „Potrzebujesz pomocy?”. A ja na to: „Nie”. Ta rozmowa była niesamowita, gdyż on szedł ok. 30 metrów ode mnie, a mimo to miałem z nim dobry kontakt i dobrze go słyszałem! I on tak się do mnie powoli zbliżał i rzekł do mnie: „Ale przed chwilą potrzebowałeś pomocy”. Nie wiedziałem, kim on był i skąd wiedział, co się wydarzyło. Byłem tym mocno zakłopotany. On zaś rzekł do mnie: „Wszedłeś do wody i nie widziałeś, że jest odpływ”. I opowiedział mi to wszystko, co sam przeżyłem! Przyszła mi taka myśl: „Skoro wszystko widziałeś, to dlaczego mnie nie ratowałeś?”. I w tym momencie usłyszałem wewnętrzny głos: „Rozmawiasz z aniołem. Mój anioł przyszedł do ciebie”. Anioł ów opisał mi wszystko aż do momentu, kiedy fala wciągnęła mnie pod wodę. I powiedział mi: „Kilka razy udało ci się wydostać, ale za którymś razem nie wyszedłeś. I długo cię nie widziałem”. Chciałem go zapytać: „Jak długo?”. Byłem tego ciekaw, bo wiedziałem, że po „tamtej stronie” nie ma poczucia czasu. I od razu usłyszałem słowa (nie od niego, ale swój wewnętrzny głos): „Minęło 20 minut ziemskiego czasu… Tam, gdzie byłeś, nie ma czasu, ale na ziemi minęło 20 minut twojego bycia poza ciałem”. I dalej mi anioł tłumaczył: „Długo cię nie było, aż zobaczyłem cię przy brzegu, wynurzającego się spod wody. I przyszedłem, aby ci pomóc wrócić do rzeczywistości”. Na koniec spotkania anioł powiedział: „To do zobaczenia. Zawsze będę blisko, kiedy będziesz potrzebował pomocy, wystarczy, że zawołasz. Przyjdę z pomocą!”. Pewne osoby, które przeżyły śmierć kliniczną, powracają do życia bez żadnych wizji. Jeszcze inne mają wizję zła. Osoby takie zapamiętują tyle, ile Bóg chce, żeby zapamiętały – tyle, ile potrzeba, albo też, ile mogą i powinny przekazać innym. Człowiek nie obudzi się ze śmierci klinicznej tylko dlatego, że chce się obudzić, ale dlatego, że Bóg tak chce. To Bóg włada całym światem. Człowiek nie będzie żył ani jednej sekundy dłużej, niż Bóg to zaplanował. Jeżeli więc występuje doświadczenie śmierci klinicznej, to jest ono w planach Bożych. To nie od człowieka zależy, co w czasie śmierci klinicznej zobaczy i jakich wizji dozna. Ja przeżyłem swoją śmierć. To jeszcze widocznie nie był czas mego odejścia na tamten świat. Czas naszej śmierci jest wyznaczony. Tak mi to zostało przekazane w czasie mojej wędrówki po „tamtej stronie”. Czas naszej śmierci jest wyznaczony w momencie narodzin. Bóg już wyznaczył czas – to, ile będziemy żyć, oraz misję, jaką mamy spełnić. Czy ją spełnimy, to od nas zależy, bo jesteśmy wolni. Okoliczności śmierci się zmieniają. Do ostatniej chwili mogą się zmienić, ale data śmierci jest z góry wyznaczona. „Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hbr 9,27). o. Wiesław Nazaruk OMI Opracował Jan Gaspars Pierwsza część świadectwa TUTAJ. O wiele więcej znajdziesz w naszym sklepie! Jak sądzicie, czy istnieje niebo? Czy nasi ziemscy przyjaciele, bliscy ludzie i ukochane zwierzęta, będą towarzyszyć nam w zaświatach? Więcej artykułów Magia Magiczne zioła: użyj ich w leczeniu, kuchni i rytuałach! Magia ziół wspomagać Cię będzie przez cały rok. Wysiej rośliny już teraz - w doniczkach lub ogródku. Na wyciągnięcie ręki będziesz mieć magiczne zioła, które leczą, pomagają w rytuałach i... znakomicie uzupełniają smak potraw. Poznaj sekrety magii ziół i zobacz, do czego możesz ich użyć. Czytaj dalej >> Magia Dobra rada i afirmacja na zaćmienie Księżyca w Skorpionie. Zrób wszystko na opak! Zaćmienie Księżyca w Skorpionie daje niezwykłą moc. Gdy Księżyc się chowa, masz szansę schować się przed tym, co Cię męczy i co przeszkadza w życiu. 16 maja zrób wszystko na opak i wzmocnij się afirmacją. Oto co musisz zrobić. Czytaj dalej >> Magia Mapa marzeń 2022 - zrób ją 1 kwietnia, w nów Księżyca w Baranie! W pierwszy wiosenny nów Księżyca przygotuj swoją Mapę Marzeń! Już 1 kwietnia nów w Baranie daje energię, by zacząć wszystko od nowa, wyznaczyć życiowe cele i marzenia do spełnienia. Do tego rytuału potrzebujesz tylko kartki papieru, pisaków i gazetowych wycinków. Zaplanuj swoje marzenia! Czytaj dalej >> Zacznijmy od chrześcijaństwa. Niebo według wyznawców jest domem Boga, gdzie panują wielka radość i spokój. Tam przebywać będziemy cały czas z aniołami i Bogiem. Według ewangelii człowiek w raju będzie szczęśliwy bez końca i dostanie wszystko, czego brakowało mu za życia, np. jeśli cierpiał z powodu choroby, tam całkowicie odzyska zdrowie. W związku z tym niebo nie jest miejscem, ale stanem. Chrześcijański raj trudno opisać, ponieważ jest tajemnicą. Biblia nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi, jak będzie wyglądać życie po śmierci. Jezus Chrystus o niebie wyraził się: "Idę przygotować wam miejsce". (J 14,2) Ogrody Allaha Allah dokładnie zadbał o swoich wyznawców. Śmierć w islamie nie jest zła, jest przejściem do innego życia, powrotem do Boga. Koran definiuje raj jako "wieczny dom", "dom pokoju", "ogród rozkoszy" i "zgromadzenie prawych". Raj jest nagrodą za dobre uczynki, przedstawiany jako ogrody, i to nie byle jakie. Trawa w ogrodzie niebiańskim zrobiona jest z szafranu, pałace zbudowane z pereł i hiacyntów. W rajskim sadzie płyną rzeki z najczystszą wodą, a także strumienie mleka, miodu i wina, którego spożywanie na ziemi jest zabronione. Do nieba prowadzą dwie bramy, na jednej z nich widnieje napis "Brama tych, którzy modlą się pięć razy dziennie". Ludzie w raju noszą pięknie zdobione szaty i odpoczywają na brokatowych dywanach. Hinduizm Hindusi wierzą w reinkarnację. Każde kolejne wcielenie jest kontynuacją poprzedniego, dlatego też w tym przypadku śmierć nie jest uznawana za koniec. Wierzą oni, że dusza przechodzi przez coraz wyższe postacie: od przedmiotu, przez rośliny i zwierzęta, aż do człowieka. Istnieją też wyższe formy, które wiążą się z jeszcze większym zjednoczeniem z Bogiem. Dusza hinduisty po śmierci wybiera się w podróż, która trwa cztery godziny i czterdzieści pięć minut. Co dzieje się później? Musi stanąć przed wielkim sędzią - Jamą. Jeśli uda się przejść dalej, skrzydlaty bóg zabiera duszę do Swargi, gdzie odzyskuje ziemskie kształty i spotyka swoich przodków. W ich towarzystwie i bóstw wiedzie beztroskie "życie" w jednym z pięciu niebiańskich rajów. Zobacz też: Przesądy na piatek 13 - tego.

jak wygląda niebo po śmierci